Donald Trump zawsze traktował giełdę jak swoją osobistą tablicę wyników. W swojej pierwszej kadencji wykorzystywał każdy szczyt S&P 500 jako okrążenie zwycięstwa, przechwalając się 401(k)s i namawiając Amerykanów do kupowania w dołkach, gdy rynek się potykał.
Obwinił nawet prezesa Fed Jerome’a Powella o wyprzedaże i podobno rozważał jego zwolnienie w pewnym momencie. Teraz, gdy przygotowuje się do drugiej kadencji, ponownie czyni S&P 500 centralnym punktem swojego programu ekonomicznego.
Dla Wall Street to dobre i złe. Inwestorzy, którzy cieszyli się z oszałamiającego 50% wzrostu S&P 500 od początku 2023 r., są optymistycznie nastawieni, że obsesja Trumpa na punkcie rynku utrzyma hossę przy życiu. Ale nie są ślepi na ryzyko.
Plany gospodarcze Trumpa mają wysoką cenę: cła, obniżki podatków dla korporacji i nieustępliwe stanowisko w sprawie imigracji. Stratedzy już biją na alarm w sprawie inflacji, wolniejszego wzrostu i rosnącego deficytu budżetowego.
Wall Street znów zalewa giełdę po wyborach
Zwycięstwo Trumpa w wyborach 5 listopada rozpaliło ogień pod rynkami. S&P 500 odnotował najlepszą sesję po dniu wyborów w historii, z 56 miliardami dolarów napływających do amerykańskich funduszy akcyjnych w ciągu jednego tygodnia. Był to największy napływ od marca, według strategów Bank of America.
Do rajdu dołączyły Nasdaq 100 i Dow, a wszystkie trzy główne indeksy osiągnęły rekordowe maksima, chociaż w ciągu ostatnich trzech dni nieznacznie się cofnęły.
Rajd jest imponujący, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że polityka Trumpa nie jest muzyką dla uszu inwestorów. Jego propozycje obejmują cła w wysokości od 10% do 20% na cały import, z jeszcze wyższym cłem w wysokości 60% na towary z Chin.
Ekonomiści UBS twierdzą, że te środki mogą obniżyć zyski S&P 500 o 10% i spowodować wycofanie się całego rynku. Analitycy Barclays ostrzegają, że uniwersalna taryfa może obniżyć zyski o 3,2% do 2025 r.
Firmy uzależnione od importu już odczuwają presję. Indeks Nasdaq Golden Dragon China, który śledzi notowane w USA firmy prowadzące znaczną działalność w Chinach, spadł o 8,9% od dnia wyborów.
Tymczasem wielkie marki, takie jak Coca-Cola, PepsiCo i Hasbro, spadły o 5,5% do 7%. Jamie Dimon, CEO JPMorgan Chase, uważa, że Trump będzie tutaj ostrożnie stąpał. Przemawiając na szczycie CEO APEC, powiedział, że wierzy, że prezydent-elekt uniknie zatopienia rynku swoją polityką handlową.
To powiedziawszy, historia Trumpa z taryfami była nieprzewidywalna. W swojej pierwszej kadencji często używał ich jako karty przetargowej, narzucając je i wycofując w zależności od reakcji rynków.
To już nie jest 2017 rok
Porównania do pierwszej kadencji Trumpa są kuszące, ale mylące. Gospodarka zmieniła się drastycznie. Kiedy Trump objął urząd w 2017 r., S&P 500 zakończył właśnie skromny wzrost o 9,5% w 2016 r. Stopy procentowe były praktycznie zerowe, a polityka fiskalna miała pole do wzrostu.
Przechodząc do dnia dzisiejszego, sytuacja jest zupełnie inna. S&P 500 jest na dwuletnim wzroście, pnąc się o 53% od końca 2022 r., z ponad 50 rekordowymi szczytami w samym 2024 r. Stopy procentowe wynoszą obecnie od 4,5% do 4,75%, a Rezerwa Federalna jest mniej skłonna do ponownego cięcia w tym roku.
Marko Papic, główny strateg geopolityczny w BCA Research, uważa, że druga kadencja Trumpa nie będzie odzwierciedleniem pierwszej. „Trump 2.0 ograniczy imigrację i politykę fiskalną” – napisał, wskazując, że dwa czynniki napędzające przewagę gospodarczą Ameryki — otwarte granice i agresywne wydatki — są teraz ograniczone.
Bez ogromnego pakietu stymulacyjnego, takiego jak obniżka podatków o wartości 1,5 biliona dolarów i szaleństwo wydatków o wartości 1,3 biliona dolarów, które rozpętał w swojej pierwszej kadencji, zdolność Trumpa do pobudzenia wzrostu gospodarczego jest ograniczona.
Rynek obligacji już wysyła sygnały ostrzegawcze. Traderzy obstawiają wyprzedaż skarbu państwa, przewidując wyższe deficyty i rosnącą inflację pod rządami Trumpa. Jeśli rentowność obligacji wzrośnie, może to wytrącić wiatr z akcji.
Wzrost zysków: miecz obosieczny
Zyski przedsiębiorstw były podstawą trwającego od dekady rajdu na rynku, ale perspektywy są coraz gorsze. Dane Bloomberg Intelligence pokazują, że dynamika rewizji zysków, miara korekt w górę i w dół prognoz zysków, stała się ujemna. Jest to drugi najgorszy poziom od roku, wyraźny znak, że optymizm słabnie.
Firmy z indeksu S&P 500 faktycznie odnotowały 8,5% wzrost zysku w trzecim kwartale, pokonując wczesne prognozy na poziomie 4,2%, ale przyszłość nie jest tak jasna. Analitycy spodziewają się, że zyski będą rosły zaledwie o 15% rocznie w 2025 r., w porównaniu z 8% w tym roku. Brzmi to przyzwoicie, dopóki nie weźmie się pod uwagę, że recesja zysków, która zakończyła się w zeszłym roku, była zarówno długa, jak i płytka — zaledwie 13% spadku w porównaniu ze typowymi 26% obserwowanymi w poprzednich okresach recesji.
Firmy również wahają się przed udzielaniem wskazówek. Przy niestabilnej polityce Rezerwy Federalnej, stagnacji gospodarki Chin i niepewnej polityce fiskalnej, szklana kula jest mglista. Mike Wilson, główny strateg ds. akcji amerykańskich w Morgan Stanley, zauważył, że wiele firm unika komentowania prognoz na 2025 r., pozostawiając analityków w ciemności.
Firmy energetyczne i materiałowe odczuwają ciężar tej niepewności. Spadające ceny ropy naftowej zmusiły analityków do obniżenia prognoz zysków dla sektora. Z wyłączeniem energii, zyski S&P 500 mają wzrosnąć o około 11% rok do roku w trzecim kwartale.
Inwestorzy mają problem ze znalezieniem równowagi, gdy Trump odzyskuje Oval. Pozostaje pytanie, co tak naprawdę zrobi, gdy już tam będzie.