Wolfgang Münchau jest felietonistą DL News. Jest współzałożycielem i dyrektorem Eurointelligence oraz pisze felieton o sprawach europejskich dla „New Statesman”. Opinie są jego własne.

Jako młody dziennikarz finansowy w połowie lat 80. poznałem zmarłego Ivana Boesky’ego, inwestora, który nazywał siebie nowoczesnym arbitrażem.

Oszukał mnie.

Stary arbitraż polegał na wykorzystywaniu różnic cenowych pomiędzy giełdami. Gdyby weksle w funtach szterlingach były tańsze w średniowiecznym Paryżu niż w Brugii, bankier kupiecki kupowałby je w Paryżu i sprzedawał w Brugii.

Doprowadziłoby to do wyrównania cen. Chociaż wszyscy biorą w tym udział dla pieniędzy, transakcja ta ma wartość społeczną. Zwiększyło to efektywność rynków.

Ale to nie jest to, co zrobił Boesky. Wysunął nieprawdopodobne twierdzenie, że będzie arbitrażem informacyjnym – jak to nazywał, arbitrażem fuzji.

Brzmiało to dla nas intrygująco, ale okazało się eufemizmem oznaczającym wykorzystywanie informacji poufnych.

Kilka miesięcy po naszym spotkaniu został aresztowany. To, co wydawało mi się innowacją finansową, okazało się staromodnym oszustwem.

Odsiedział wyrok w więzieniu, dożywotni zakaz wstępu na rynki finansowe, został informatorem rządowym i aż do swojej śmierci w zeszłym miesiącu pozostawał poza centrum uwagi.

Postać Gordona Gekko grana przez Michaela Douglasa w filmie „Wall Street” z 1987 r. – część „chciwość jest dobra” – została wzorowana na Boeskym.

Doświadczenie Boesky’ego nauczyło mnie, że innowacje finansowe w rzeczywistości nie istnieją.

„Kiedy ktoś twierdzi, że stworzył innowację, zwykle jest bardziej prawdopodobne, że znalazł sposób na ukrycie ryzyka”.

To może brzmieć jak odważne twierdzenie. Ale pomyśl o tym.

Finanse to pośrednictwo między pożyczkobiorcami i pożyczkodawcami oraz oszczędzającymi i inwestorami.

Kredyt możesz konstruować na różne sposoby. Lub zabezpiecz ryzyko.

Kiedy jednak ktoś twierdzi, że stworzył innowację, zazwyczaj jest bardziej prawdopodobne, że znalazł sposób na ukrycie ryzyka. Przykład: amerykańskie kredyty hipoteczne subprime z pierwszej dekady XXI wieku, które ukrywały złe kredyty w ogromnej liczbie produktów o ratingu inwestycyjnym.

Podstawowa obserwacja

Jak więc to się ma do kryptowalut, a dokładniej do zdecentralizowanych finansów?

Zacznijmy od tendencji wielu do utożsamiania właściwości instrumentów DeFi – tokenów, sieci blockchain, inteligentnych kontraktów – z samą branżą.

Obiecana przez Defi wartość społeczna polega na rozwiązaniu pośrednika finansowego. To wielka sprawa, która uzasadniałaby część dużych napływów inwestycji do branży kryptowalut.

To, co Amazon zrobił początkowo dla książek, a później dla wszystkiego innego, jest tym, co kryptowaluty mogą zrobić dla finansów.

Potencjał kryptowalut

W finansach bieżące koszty pogoni za rentą pośrednika można oszacować na podstawie marży pomiędzy rynkowymi stopami procentowymi a oprocentowaniem kredytów lub oprocentowaniem kart kredytowych.

Innymi słowy, różnica między kapitałem banku centralnego a stopą procentową, jaką bank oferuje Ci w przypadku depozytów lub obciążając Cię długiem, jest niezwykle duża.

Taki jest potencjał oszczędności, jaki może zaoferować kryptowaluta.

Może wyeliminować część kłopotów związanych z wnioskiem o kredyt hipoteczny i może dopasować pożyczkobiorców i pożyczkodawców w sposób, który nie jest możliwy w przypadku w większości statycznych instytucji współczesnych finansów.

Ale uważaj na twierdzenia wykraczające poza ten zakres. W statystyce istnieje słynna metoda zwana „bootstrapem” — technika próbkowania, która na pozór wydaje się tworzyć dane z niczego.

Można bootstrapować dane, ale nie można bootstrapować pieniędzy, tak jak bank centralny nie może zwiększać podaży pieniądza poza określone progi przez długie okresy bez powodowania inflacji.

Bąbelki mogą utrzymywać się zaskakująco długo – nawet przez dziesięciolecia. Niektórzy ludzie zabiją, póki to trwa. Jeżeli nie będzie to trwałe, to się skończy.

Naturalną barierą dla DeFi jest to, że własność nieruchomości reguluje prawo krajowe. Dochodzenie majątku zaległego dłużnika wymaga nakazu sądu.

Niezabezpieczone pożyczki, którymi zajmują się banki, są trudne w czystym świecie kryptowalut.

Hurtowe rynki finansowe już teraz działają przy wysokim poziomie efektywności i niskich marżach.

Główną obietnicą dla DeFi z ekonomicznego punktu widzenia byłyby te części rynków finansowych, które doświadczają największych tarć w postaci wysokich kosztów transakcji i barier wejścia.

Byłaby to wartość społeczna, ale nadal wymagałaby regulacji przyjaznych kryptowalutom.

Wartość społeczna

Ten scenariusz różni się od tego, o którym mówiłem we wcześniejszych artykułach na temat kryptowalut jako potencjalnego zamiennika pieniądza fiducjarnego. Nie wymaga to zmowy władz.

Wartością społeczną jest tu swoboda zawierania transakcji bez kontroli państwa. Łączy je jedno: eliminacja pośredników żądnych renty.

Dla DeFi argument pośrednika jest najważniejszy. Trudno mi jednak wyobrazić sobie świat zdecentralizowanych finansów, który działa na dużą skalę poza systemami prawnymi.

W systemie pieniądza fiducjarnego rozróżnia się pieniądz wewnętrzny i zewnętrzny. Pieniądz wewnętrzny to pieniądz tworzony przez banki – na przykład poprzez pożyczki.

Pieniądz zewnętrzny istnieje poza systemem finansowym, podobnie jak złoto. Pieniądze kryptograficzne można sklasyfikować jako pieniądze zewnętrzne z punktu widzenia świata niekryptograficznego.

W tej definicji kryptowaluta to bańka, która albo pęka, albo jest zasilana pieniędzmi fiducjarnymi, co pozwala inwestorom kryptograficznym na likwidację swoich pozycji.

Ale nie daj się nabrać na szum innowacji finansowych. W kryptowalutowym wszechświecie jest wielu Boeskych.

Myślę, że Amazon jest lepszym sposobem, aby pomyśleć o Defi. Amazon brutalnie odciął pośrednika.

Ale tak jak Amazon nie wymyślił książki na nowo, tak krypto nie wymyśli na nowo finansów.