#山寨季何时到来?

Po tym, jak kobieta na wolności wypiła parakwat, pożałowała tego i zadzwoniła pod numer 110. Gdy odebrał ją numer 110, była w dobrym stanie i powiedziała, że ​​może dojechać do szpitala rowerem i że boli ją tylko gardło.

Lekarz z uroczystą miną nic nie powiedział, zabrał ją z powrotem do ambulansu, po czym szybko powiadomił odpowiednie oddziały o konieczności pobrania krwi, przeprowadzenia badań, płukania żołądka i przygotowania do dializy.

Dziewczynę zmylił napis „niska zawartość trucizny” na butelce. Powiedziała szwagierce, która ją odwiedziła, że ​​właściwie była tylko trochę zła i chciała nastraszyć męża, więc wypiła pełną nakrętkę. Było to tak nieprzyjemne, że zrobiło jej się niedobrze i chciało jej się wymiotować, ale nie zwymiotowała. Po wypiciu chciała odpocząć na łonie natury, więc pojechała na rowerze elektrycznym całą drogę na zachód do dziczy. Z monitoringu ulicznego wynikało, że po drodze była zrelaksowana, a nawet zatrzymała się, by dokuczyć bezdomnemu kotowi.

Prawemu urzędnikowi trudno jest przerwać sprawy domowe. Nie wiem, co się dzieje. Tyle, że ta dziewczyna, ilekroć jej mąż, który pracuje poza miastem, wraca do domu, nie jest w dobrym stanie. Albo czuje się senna w pracy, albo samotnie patrzy tępo w okno i czasami jej oczy są czerwone. Mówi się, że zakochała się w żonatym mężczyźnie i jej mąż zapewne o tym wiedział. Podczas długotrwałej zimnej wojny początkowo czuła się winna, potem zagubiona, a potem zagubiona, ale z żalem. chciała się rozwieść, ale druga strona nie chciała odejść, a ona chciała mieć dobry związek, jednak druga strona znów trzymał się przeszłości. Sama popełniła błąd, ale ten błąd nie ma daty ważności i zawsze wydaje się być powodem do złości jej męża.

Pewnego dnia po kłótni poszła do sklepu z pestycydami i kupiła butelkę parakwatu. Nie wiedziała wtedy zbyt wiele o tym leku, więc wydarzyła się pierwsza scena...

Myślała, że ​​nie może umrzeć. Kiedy trafiła do szpitala, wydawało jej się, że wszystko w porządku. Pomyślała, że ​​może po prostu zabrać lekarstwo do domu i wziąć je. To tylko ból gardła.

W rezultacie miałem ból gardła i stopniowo miałem trudności z oddychaniem.

Poważna mina lekarza dała jej złowieszcze przeczucie. Zapytała lekarza, czy wszystko w porządku, ale lekarz odpowiedział tylko: „Lecz ze spokojem ducha” i zajął się swoimi sprawami.

Później sytuacja stawała się coraz gorsza. Płukanie żołądka, dializy i zastrzyki nadal nie uchroniły jej przed coraz poważniejszymi trudnościami w oddychaniu, bólem gardła i uciskiem w klatce piersiowej, aż do dnia poprzedzającego śmierć powiedziała, że ​​będzie czekać i podróżować z dziećmi.

Potem odeszła.

Jej historia mówi nam, że z pewnych rzeczy nie ma odwrotu i nie daje szansy na żal.