Po przebudzeniu wszystko spada, czy marzenia o rynku byków się skończyły?
O godzinie 12:22 objawy internautów już się złagodziły, nikt już nie marzy o rynku byków, na placu jest znacznie mniej hałasu, stopniowo robi się cicho, jakby wszyscy dostrzegli rzeczywistość i zaczęli ponownie myśleć o zarabianiu na życie.
Niektórzy dostawcy jedzenia podnieśli jeszcze ciepły obiad, który rano odłożyli, kurierzy wyciągnęli swoje rowery z rowów, kierowcy, którzy pracują dla Didi, wołali powracających pasażerów, z którymi właśnie się kłócili o cenę, księżniczki KTV przepraszały za slap, kelnerzy, którzy właśnie wyszli, znowu się odwracali, aby zapiąć fartuch, mówili szefowi, że tylko wyszli na papierosa, a szef uważał, że są bardzo sumienni i nie leniuchują, nawet na papierosa tak szybko, a ludzie, którzy przykręcają śruby, od razu podnosili klucz leżący na ziemi.
Nikt się nie poddaje, wierząc, że niebawem plac znów będzie tętnił życiem.