Dyrektor ds. marketingu Binance wyjaśnił, jakie czynniki firma bierze pod uwagę, podejmując decyzję o dodaniu nowego memcoina do platformy.
Według Rachel Conlan nie ma żadnych tajnych umów ani specjalnych właściwości gwarantujących notowanie tokena na giełdzie.
Przed dodaniem go do platformy firma dokładnie bada sam projekt, jego zespół i porównuje różne dane.
Dyrektor ds. marketingu Binance Exchange Rachel Conlan opowiedziała o zasadach, którymi kieruje się firma, rozważając możliwość notowania nowego memcoina. Mówiła o tym podczas wydarzenia Aus Crypto Con 2024, pisze Cointelegraph.
Według czołowego menedżera w Binance nie ma czynników, które w 100% gwarantowałyby, że token trafi na platformę. Całe mówienie o tajnych porozumieniach i promowaniu tego czy innego aktywa nie ma nic wspólnego z rzeczywistością – podkreślił przedstawiciel firmy
Istnieje specjalny zespół badawczy, który przeprowadza pełną analizę tokena. Mówimy o strukturze projektu, specyfice funkcjonowania jego gospodarki, historii samych deweloperów i innych aspektach, zauważył Conlan. Spółka dokłada wszelkich starań, aby zapewnić rentowność i potencjał aktywa oraz brak czynników budzących wątpliwości.
„Informacje zwrotne i opinie społeczności, a także monitorowanie trendów i opinii społeczności są oczywiście również ważne” – zauważył najwyższy menedżer.
Jednocześnie Conlan stwierdził, że projekt nie będzie w stanie uzyskać notowania na Binance wyłącznie w oparciu o szum w sieciach społecznościowych i społeczności kryptograficznej. Na rzecz tej decyzji potrzebne są fundamentalne argumenty.
Według dyrektora marketingu giełdy memcoiny spotkały się z krytyką ze względu na ich brak „przydatności”. Jednak ostatnio pojawiły się projekty zawierające pewne pomysły, które mogą dać impuls do rozwoju branży, uważa Conlan.
„Wiemy, że istnieją nowe memcoiny, które mają wbudowaną tę funkcję. Tego właśnie wszyscy potrzebujemy, ponieważ potrzebujemy tego rodzaju przypadków użycia” – powiedział przedstawiciel Binance