I znowu mówi się o 100 000 dolarów za BTC. Już to gdzieś słyszałem... O tak, w 2017, 2021 i jeszcze kilka razy w międzyczasie. Spójrzmy jednak na obecną sytuację przez pryzmat zdrowego sceptycyzmu.
Zatem cena, jak piszą wyrafinowani „analitycy”, „napiera na strefę oporu”. Świetna metafora, jakby BTC był bokserem w rogu ringu, który ma zamiar zadać miażdżący cios podbródkowy. Ale prawda jest taka, że najprawdopodobniej oglądamy inny program: zmęczony scenariusz zatytułowany „Rozgrzej publiczność, a potem zostaw ją zimną”.
Optymizm do 100 tys.? Cóż, cóż
Prosi się Cię o wiarę w „przebicie się i osiągnięcie 100 tys.”. Oczywiście, że brzmi to kusząco. Pamiętajcie, jak to działało wcześniej: głośne prognozy, wieloryby pobierają płynność na maksimach, rynek się odwraca, a chomiki siedzą ze smutną miną.
Wspomniane „98-99K” jako strefa początku korekty to już zupełnie osobna historia. Dlaczego nie 100 tys. Tak, bo to właśnie ten poziom psychologiczny powinien dać się ponieść rzeszom inwestorów detalicznych. A wieloryby, są takie przebiegłe, łączą się trochę wcześniej. W rezultacie marzysz o 100 tys., a zostajesz z 97 tys. i pustym portfelem. Nieźle, prawda?
Krótkoterminowa magia „wciskania”
Teraz o magii „wznoszenia linii wsparcia” i „ściskania”. Ile razy rynek ignorował te linie, jakby były narysowane na piasku? Cena nie raz przeskoczyła poniżej wsparcia i wszystkie te linie okazały się bzdurą. „Przełamanie 93 tys. doprowadzi do ruchu impulsowego”? Może. Ale gdzie – w górę czy w dół – jest kwestią otwartą. Pamiętacie, że BTC uwielbia niespodzianki, prawda?
Wielka pułapka czy nowy rynek byka?
Jeśli spodziewasz się nowego rekordu, pamiętaj o głównej zasadzie kryptowalut: „Jeśli wszyscy o czymś mówią, to na pewno tak się nie stanie”. Być może właśnie teraz ktoś mówi Ci o wzroście do 100 tys. dolarów, jednocześnie po cichu sprzedając Twoje zakupy.
Wyciągnij więc własne wnioski. Inwestuj nie tylko w BTC, ale także w swoje krytyczne myślenie. A ten serial będziemy oglądać z popcornem.