Dokument HBO twierdzi, że twórca Bitcoina, Peter Todd, to Satoshi Nakamoto, pseudonimowy wynalazca Bitcoina, którego majątek szacuje się na 68 miliardów dolarów.
Jednak ponad dekadę po tym, jak powstały pierwsze Bitcoiny, rozwiązanie intrygującej tajemnicy tożsamości Satoshiego nie ma już żadnego znaczenia.
Podziękuj Wall Street.
„Teraz, gdy sieć [Bitcoin] jest globalna i solidna, odkrycie tożsamości Satoshiego ma znaczenie jedynie dla podręczników historii lub ma wartość rozrywkową” – powiedział Samir Kerbage, dyrektor ds. inwestycji w zarządzającym aktywami Hashdex, w wywiadzie dla DL News.
Przyjęcie kryptowalut przez takich gigantów finansowych jak BlackRock, Fidelity i Franklin Templeton oznacza, że stały się one powszechnie dostępną klasą aktywów.
Prawdziwa tożsamość Nakamoto, jak powiedział Kerbage, „nie zmienia podstawowych zasad Bitcoina ani jego długoterminowego uzasadnienia inwestycyjnego”.
Ciśnienie w dół
Analitycy od dawna obawiali się, że jeśli Satoshi zostanie zidentyfikowany i będzie żył, istnieje ryzyko, że sprzeda swoje Bitcoiny i obniży cenę do zera. Nakamoto posiada 1,1 miliona Bitcoinów o wartości prawie 68 miliardów dolarów w uśpionych portfelach.
Coinbase w swoich kwartalnych raportach wymienia nazwisko Nakamoto jako ryzyko dla ceny bitcoina, które inwestorzy powinni wziąć pod uwagę, obok inflacji, polityki pieniężnej i wydarzeń geopolitycznych.
Giełda kryptowalut posiada Bitcoiny o wartości około 60 miliardów dolarów i świadczy usługi powiernicze dla większości amerykańskich funduszy ETF typu spot.
„Kiedy za czymś stoi bezosobowa osoba, znacznie trudniej wyobrazić sobie, że ktoś sprzedaje” – powiedział DL News Adam Morgan McCarthy, analityk ds. badań w Kaiko.
„Gdyby okazało się, że to ktoś prawdziwy, zmieniłoby to postrzeganie portfeli jako „uśpionych”.”
Jednak fundusze ETF śledzące Bitcoiny, należące do BlackRock i prawie tuzina innych firm, posiadają obecnie niemal tyle samo Bitcoinów, co Satoshi — milion, wartych około 67 miliardów dolarów.
Prawdziwa tożsamość Nakamoto będzie miała coraz mniejszy wpływ na cenę bitcoina, w miarę jak fundusze ETF będą coraz bardziej zbliżać się do zasobów Satoshiego – powiedział McCarthy.
Mięśnie Wall Street w
Wall Street zawsze interesowało się Bitcoinem.
Banki inwestycyjne zaczęły eksperymentować z technologią blockchain około 2012 r., widząc w niej zamiennik nieefektywnej i kosztownej infrastruktury, za pomocą której instytucje finansowe przeprowadzają między sobą transakcje.
Zadbali o to, aby poinformować inwestorów i regulatorów, że nie interesują ich Bitcoiny — niestabilne i marginalne aktywa — lecz technologia, która za nimi stoi.
Mimo to inwestorzy nadal eksperymentowali z tym aktywem, a jego adopcja nabrała tempa wiosną 2021 r., gdy fundusze hedgingowe, takie jak Brevan Howard, utworzyły specjalne stanowiska do handlu kryptowalutami.
Najbardziej wymownym wydarzeniem było jednak uruchomienie na początku tego roku w USA funduszy ETF opartych na Bitcoinie.
Tego rodzaju fundusze ETF stanowią przystępny i znany sposób, w jaki zwykli inwestorzy mogą czerpać korzyści z ceny bitcoina, chroniąc się jednocześnie przed ryzykiem związanym z bezpośrednim posiadaniem tych aktywów.
Firmy inwestycyjne próbują uczynić Bitcoina atrakcyjnym nawet dla emerytów.
Firma Microstrategy Michaela Saylora również posiada teraz sporo Bitcoinów – dodał McCarthy – 252 220, wartych około 15,5 miliarda dolarów.
Ostrze noża
Wiele z tego jest pozytywne dla Bitcoina. Nadaje legitymację i lepszą infrastrukturę, jak ETF-y, co oznacza szerszą akceptację wśród inwestorów.
Jednakże, jak powiedział dr Pooka Lekhi, wiceprzewodniczący MBA w katedrze studiów ilościowych na University Canada West, przyszłość Bitcoina znajduje się na krawędzi noża pomiędzy akceptacją głównego nurtu a utratą cech, które czyniły go wyjątkowym.
„Chociaż adopcja instytucjonalna potwierdza znaczenie Bitcoina, pojawiają się również obawy, że jego pierwotny cel decentralizacji może zostać rozmyty, co doprowadzi do zbliżenia technologii do tradycyjnych systemów, które miała zburzyć” – powiedział Lekhi.
Skontaktuj się z autorami pod adresem joanna@dlnews.com i eric@dlnews.com.