W zeszłym miesiącu Kamala Harris poparła kontrowersyjną propozycję 25% podatku od niesprzedanych aktywów. Podczas gdy Dolina Krzemowa była wściekła na ten plan, ledwo zarejestrowała go wśród inwestorów kryptowalut, których ten plan mocno uderzy.
W swojej istocie podatek od niezrealizowanych zysków kapitałowych wymagałby od osób fizycznych płacenia podatków od wzrostu wartości posiadanych przez nie kryptowalut, nawet jeśli nie dokonały ani jednej sprzedaży.
Taki ruch może zmiażdżyć rynki kryptowalut.
Tak zwany „podatek od majątku” to radykalne odejście od tradycyjnych zasad podatkowych, które dotyczą wyłącznie zysków uzyskanych ze sprzedaży aktywów. Plan ten miałby druzgocące konsekwencje dla inwestorów kryptowalutowych i szerszej gospodarki oraz podważyłby inherentną wartość kryptowalut jako środka przechowywania wartości, który działa poza szponami jakiegokolwiek pojedynczego rządu.
Harris i zwolennicy propozycji, po raz pierwszy przedstawionej w ostatniej propozycji budżetu prezydenta Bidena, bronili podatku jako obciążenia Amerykanów kwotą ponad 100 milionów dolarów. Podatek od majątku „rozwiązałby znaczne nierówności w naszym systemie podatkowym”, powiedział Axios jeden z urzędników Białego Domu, odpowiadając na zamieszanie.
Ale plan zaszkodziłby wszystkim inwestorom, zachęcając większych inwestorów do wyprzedaży w celu sfinansowania płatności podatkowych. Ta wyprzedaż obniżyłaby cenę kryptowalut i wpłynęłaby na zwroty dla zwykłych inwestorów, w tym tych, którzy zainwestowali tylko niewielkie kwoty w nadziei na poprawę swojej sytuacji ekonomicznej.
Płodni inwestorzy bitcoinowi, tacy jak Tim Draper, Michael Saylor oraz Tyler i Cameron Winklevoss, zostaliby obciążeni rachunkami podatkowymi w wysokości do 1 miliarda dolarów. Tak, to miliard, nie milion.
Ich przestępstwo? Rozpoznanie wartości bitcoina przed większością inwestorów i wczesny zakup aktywów. Bliźniacy Winkelvoss, którzy kupili swojego bitcoina w 2013 r., gdy jego wartość wynosiła 10 USD, byliby zmuszeni zapłacić 1 mld USD Internal Revenue Service.
Draper, który zainwestował w 2014 r. po koszcie bazowym wynoszącym około 632 USD za monetę, zostałby obciążony rachunkiem podatkowym w wysokości 423 mln USD, zgodnie z analizą Sometimes. Saylor, który osobiście posiada 17 732 BTC, musiałby zapłacić IRS 212 mln USD.
Ponieważ bitcoin radził sobie lepiej w ostatniej dekadzie, zobowiązania podatkowe byłyby ogromne. W ciągu ostatnich pięciu lat cena bitcoina wzrosła o 700%. W ciągu ostatnich 10 lat ta liczba wynosi 17 000%.
Każdy, kto ma podstawową wiedzę na temat wartości kryptowalut, może zobaczyć, jak proponowany podatek zniechęciłby do długoterminowych inwestycji i zachęciłby do krótkoterminowego handlu. Diamentowe ręce zostałyby ukarane za wiarę w długoterminową obietnicę bitcoina i zmuszone do zapłacenia królewskiego okupu za aktywa, których jeszcze nie wypłaciły.
Co więcej, ruch ten utrudniłby innowacyjność i dobrobyt finansowy na całej linii. Zamożni Amerykanie, którzy posiadają akcje warte biliony dolarów, zostaliby zmuszeni do sprzedaży ogromnych transz akcji, aby sfinansować również swoje rachunki podatkowe, podczas gdy założyciele startupów, w dużej mierze wynagradzani w akcjach, zostaliby zniechęceni do wprowadzania swoich firm na giełdę.
Marc Andreessen, założyciel czołowej firmy venture capital Andreessen Horowitz, powiedział w lipcowym odcinku podcastu, że firmy typu start-up byłyby „całkowicie nieprawdopodobne”, gdyby podatek został wprowadzony, podczas gdy przedsiębiorca Mark Cuban powiedział Fox Business, że propozycja ta „zabije rynek akcji”.
Branża kryptowalut jest już miażdżona przez SEC zdeterminowaną, by rządzić poprzez egzekwowanie, a nie poprzez jasne zasady. Większość firm chce postępować właściwie, ale innowacja jest niemożliwa w obliczu stałego zagrożenia regulacyjnego.
IRS i SEC są często zmuszone do egzekwowania niejasnych przepisów, które niekoniecznie pasują do nowych technologii. Ale w tym przypadku wpływ jest jasny — tłumienie innowacji i krzywdzenie zwykłych ludzi (nawet jeśli pozornie dotyczy to tylko ultrabogatych).
Proponowany podatek od niezrealizowanych zysków kapitałowych to wadliwa i niebezpieczna polityka, która mogłaby mieć niezamierzone negatywne konsekwencje dla wszystkich inwestorów kryptowalutowych, nie tylko tych, którzy dysponują aktywami o wartości ponad 100 milionów dolarów.
Zamiast tłumić innowację i zniechęcać do inwestycji, rząd powinien skupić się na tworzeniu sprzyjającego środowiska regulacyjnego, które będzie sprzyjać rozwojowi branży kryptowalut. Dzięki temu możemy wykorzystać cały potencjał kryptowalut, aby napędzać wzrost gospodarczy i poprawiać życie ludzi na całym świecie.
Jeśli celem administracji Bidena-Harrisa jest zebranie ogromnych sum na sieć zabezpieczeń społecznych, być może powinni rozważyć zainwestowanie części własnych pieniędzy w bitcoiny i utworzenie strategicznej rezerwy krajowej, zamiast gonić za inwestorami, którzy już dawno temu dostrzegli potencjał HODLingu.
Uwaga: Poglądy wyrażone w tym artykule są poglądami autora i niekoniecznie odzwierciedlają poglądy firmy CoinDesk, Inc. ani jej właścicieli i podmiotów stowarzyszonych.