Autor: David Phelps
Tłumaczenie: Shan Oppa, Złote Finanse
„Teza o grubym protokole” wyrządziła w tej dziedzinie wielką krzywdę i cofnęła nas o kilka lat.
Naprawdę bardzo lubię „Fat Protocols” i gorąco polecam jego przeczytanie, jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś.
Prosta wersja tej teorii jest taka, że protokół (taki jak blockchain) przechwyci większą wartość niż zbudowane na nim aplikacje. Dlaczego? Dzieje się tak częściowo dlatego, że aplikacje kryptograficzne mają słabe fosy (można je łatwo skopiować). Ale głównym powodem jest to, że sukces aplikacji skłoni użytkowników do gromadzenia tokenów protokołu do wykorzystania, tworząc w ten sposób efekt sieciowy dla łańcucha bloków, ponieważ każda aplikacja podniesie cenę tokena w łańcuchu, w którym jest zbudowana.
W roku 2016 jest to argument bardzo przyszłościowy. Chciałbym również dodać mój punkt widzenia na temat tego, dlaczego protokoły mogą mieć większą wartość niż aplikacje: tokeny protokołów są podobne do waluty krajowej cyfrowego kraju. Nie tylko służą jako środek transakcji, ale także stanowią prawo, które gwarantuje ważność zleceń transakcji (smart kontrakty) przy poborze „podatków” dla ekosystemu. Aplikacje natomiast to często zwykłe podmioty gospodarcze generujące przychody.
Oczywiście kapitalizacja rynkowa waluty jest zwykle silnie skorelowana z PKB generowanym przez wszystko, co na niej zbudowano, i dlatego zwykle jest znacznie większa niż kapitalizacja rynkowa spółki. Dlatego uważam, że protokoły są często cenniejsze niż aplikacje.
To jest problem. Ostatnie dziesięć lat zweryfikowało „teorię protokołu tłuszczu” pod wieloma względami, a w zeszłym roku osiągnęła ona swój punkt kulminacyjny. Każdy wie, że wartość rynkowa sieci zmiażdżyła wartość rynkową aplikacji. Protokoły często mogą być finansowane z wycenami sięgającymi setek milionów dolarów bez produktu, podczas gdy aplikacje z dedykowanymi użytkownikami są trudne do pozyskania.
Aby zrozumieć, w jakim stopniu rynek przyjmuje „teorię grubych protokołów” – nawet do tego stopnia, że jest to irracjonalne – wystarczy spojrzeć na najnowsze wyceny wysoce wymiennych, losowych łańcuchów warstwy 2 (L2).
Te L2 nie spełniają żadnego z wymagań „teorii grubego protokołu”, ponieważ ich tokeny w ogóle nie muszą być używane do transakcji – tak naprawdę te L2 nawet nie potrzebują tokenów. Jednak w przestrzeni kryptograficznej narracja jest często silniejsza niż logika i wiele z tych L2 z łatwością osiąga dziewięciocyfrowe wyceny, podczas gdy aplikacje borykają się z wycenami.
(Oczywiście myślę, że istnieje kilka L2, które miałyby prawdziwą wartość, jak @mega_eth i @movementlabsxyz, ale to inny temat.)
Wiele razy słyszeliśmy o „najpierw łańcuch”: blockchain jest wartościowy tylko wtedy, gdy znajdują się na nim wartościowe aplikacje. Same łańcuchy powiedzą to samo, podkreślając ich ogromną poprawę wydajności. „Oczywiście musimy zwiększyć przestrzeń blokową” – mówią – „ponieważ będą jej potrzebować kolejne najpopularniejsze aplikacje”. Jednak w świecie, w którym aplikacje zawodziły przez całą dekadę, bardzo niewiele osób chce tworzyć lub finansować więcej aplikacji .
To interesujące, ale niestety logika mówiąca, że „musimy finansować aplikacje, aby blockchain odniósł sukces” nigdy nie wystarczy, aby VC zainwestowały w całą kategorię, która ich zdaniem zakończy się niepowodzeniem. Kuszące jest myślenie, że aplikacje pomogą uczynić blockchain wartościowym, ale nie jest to wystarczająco przekonujące, jeśli nikt nie uważa, że same aplikacje są wartościowe.
Dlatego też chciałbym zaproponować „Tezę o Grubej Aplikacji”. Zwrócę uwagę, że w całej historii Internetu jest jeden punkt, który był tak prawdziwy, że moim zdaniem nawet trochę nudny: w rzeczywistości większość wartości w dzisiejszej przestrzeni kryptograficznej leży w aplikacjach.
Istnieją trzy powody, w kolejności rosnącego znaczenia:
Pierwszym i najbardziej spekulatywnym powodem są po prostu cykle historyczne. Aplikacje są rażąco niedoceniane, podczas gdy protokoły są rażąco przeceniane z powodów podanych powyżej. Internet ma tendencję do poruszania się tam i z powrotem pomiędzy dziesięcioletnimi cyklami infrastruktury i aplikacji, a my znajdujemy się w końcówce ogromnego boomu infrastrukturalnego, w ramach którego tworzymy niezwykłą technologię, która w końcu działa (stało się to dwa lata temu, nie zostało jeszcze ustalone) ). Nadszedł czas, aby aplikacje zabłysły i nigdy nie były bardziej niedoceniane.
Drugim, bardziej przekonującym powodem jest to, że od czasu zaproponowania „teorii grubych protokołów” w 2016 r. aplikacje i protokoły zamieniły się miejscami. W tamtych czasach zastosowaniami były głównie wymienne narzędzia handlowe, a łańcuchy to otoczone murem ogrody z ogromnymi fosami zapewniającymi płynność. Ale sytuacja zmieniła się dramatycznie. Dzisiaj aplikacje nie mogą się całkowicie kopiować (np. Sushiswap), ponieważ ich prawdziwą fosą są użytkownicy.
Jednocześnie sieci nie potrzebują nawet dużej płynności, aby wspierać przyszłe aplikacje społecznościowe, chyba że ich celem są aplikacje DeFi wymagające płynności (takie jak @berachain). Co więcej, wraz z pojawieniem się rozwiązań międzyłańcuchowych i abstrakcji łańcuchów, które umożliwiają użytkownikom płynne korzystanie z aplikacji i łączenie ekosystemów bez wiedzy, z którego łańcucha korzystają, załamuje się sama płynność, która jest fosą dla większości sieci. Dziś łańcuchy są w dużej mierze wymienne - nie stosowane.
Ale to prowadzi do trzeciego i najważniejszego powodu:
Kiedy płynność nie jest już fosą, fosą stają się użytkownicy.
Użytkownicy będą gromadzić się tam, gdzie znajdują się inni użytkownicy. Dlatego ostatecznie zwycięży tylko kilka aplikacji — ponieważ użytkownicy przyciągną się nawzajem do kilku wyjątkowych internetowych „miast”.
Dlatego też podejrzewam, że obecnie aplikacje (wewnątrz i poza kryptowalutami) są tak negatywnie postrzegane: kilka aplikacji wygrało dziesięć lat temu i od tego czasu z trudem konkurują o uwagę swoich użytkowników. Szczerze mówiąc, trudno jest wymyślić nowe pomysły na aplikacje ze względu na ograniczenia Web2 – w szczególności opłaty w sklepach z aplikacjami, zamknięte interfejsy API i niemożność łatwego wydawania pieniędzy.
Jednak technologie on-chain umożliwiają zupełnie nowe doświadczenia z aplikacjami, przynosząc niespotykane wcześniej korzyści ekonomiczne i reputacyjne: eliminują opłaty w sklepach z aplikacjami, otwierają publiczne interfejsy API blockchain i ułatwiają użytkownikom wydawanie i oszczędzanie pieniędzy. Oto moja teoria. Jestem pewien, że niektóre z tych aplikacji również wygrają. Jak konsekwentnie pokazuje historia Internetu, staną się one „superaplikacjami” zajmującymi większość miejsca w bloku.
Mogę się mylić, bardzo się mylić. Te czasy mogą być inne niż dotychczas. Prawdopodobnie będziemy świadkami rozkwitu milionów miniaplikacji, podobnie jak wszystkich aplikacji na Telegramie, i byłbym z tego powodu bardzo szczęśliwy.
Podejrzewam jednak, że żyjemy w krótkotrwałej epoce adopcji, ponieważ przestrzeń projektowa dla nowych aplikacji otworzyła się dopiero w ciągu ostatnich dwóch lat – a te aplikacje kryptograficzne zbudowane całkowicie na „wzroście cen tokenów” ostatecznie pójdą w ślady „ceny tokenów”. wzrasta, spada i załamuje się. Za mało o tym mówimy, ale wszystko wskazuje na to, że ta era się kończy. Co jest naprawdę ekscytującego w dzisiejszych zastosowaniach kryptograficznych: następna generacja rynków prognostycznych, konkursów, chipów NFC, DePIN, a nawet e-papierosów nie opiera się już na podwyżkach cen tokenów jako przypadku użycia. Po raz pierwszy szyfrowanie jest środkiem, a nie celem.
To znaczy, aplikacje mogą rzeczywiście odnieść sukces w dłuższej perspektywie i zacząć zajmować całą przestrzeń blokową, którą generujemy od lat. Co więc stanie się dalej? Aplikacje te mogą robić innowacyjne rzeczy. Zamiast Apple App Store mogliby zwracać użytkownikom pieniądze, aby pobudzić ich do rozwoju. Mogą zbierać przychody z każdego kliknięcia. Docelowo mogą generować ogromne przychody, z których tylko niewielka część trafia do sieci.
Mówiłem wcześniej, że sieci nie potrzebują ogromnych przychodów, żeby uzyskać ogromne wyceny, bo należy je wyceniać na podstawie czegoś na kształt PKB. Kiedy jednak większość PKB generowana jest przez kilka aplikacji, warto zadać sobie pytanie: kto tak naprawdę jest „najgrubszy”? Nadal łańcuch? A może jest to bardziej aplikacja?
Na koniec chciałbym powiedzieć, że nie jestem pesymistą co do łańcuchów – wcale. Wiele łańcuchów nie jest wymiennych ze względu na ich unikalne maszyny wirtualne (VM) lub kody operacji (np. @solana, @irys_xyz, @movementlabsxyz, @eclipsefnd), natywne mechanizmy motywacyjne (np. @berachain) i bycie w znanej maszynie wirtualnej o wysokiej wydajności ( @mega_eth, @monad_xyz) lub implementacje specyficzne dla licencji (@repyhlabs, @celestiaorg). Aplikacje zbudowane na tych łańcuchach można wdrażać tylko w tych łańcuchach. Ostatecznie, nawet jeśli tylko kilka aplikacji zdobędzie udział w rynku, łańcuchy inwestycyjne nadal będą najlepszym sposobem na inwestowanie w nie.
Lubimy myśleć, że toczy się wojna pomiędzy infrastrukturą i aplikacjami, które konkurują o dolary na rynku prywatnym. Ale w rzeczywistości nie ma między nimi prawdziwej wojny o wartości – oba się uzupełniają i nie mogą przetrwać niezależnie od siebie. Poza tym podejrzewam, że większość aplikacji będzie działać jak same protokoły, stając się podstawą dla innych.
Jednak mimo to nie tylko zachowujemy się tak, jakby była wojna, ale zachowujemy się tak, jakby infrastruktura już zwyciężyła. Zdajemy sobie sprawę, że jest to zabójcze dla infrastruktury. Musimy jednak zdać sobie sprawę, że jest to również ogromna stracona szansa.
Następna duża fala wartości spłynie do aplikacji i tylko garstka ludzi w tym ekosystemie jest skłonna podjąć ryzyko i spróbować ją uchwycić.