Wielkość tkwi w prostocie.
Spotkałem znajomego, który faktycznie wciągnął mnie w giełdę. Rozmawialiśmy o tym jak i o czym... Rozmowa wyglądała tak: - dlaczego wystajesz na ekranie? Wypłaciłem +600 usdt. Dosłownie ogarnęła mnie zazdrość. Jak to się stało!?
Kupiłem gdy spadało, wystawiłem wyprzedaż na plus i zapomniałem aż do powiadomienia na telefonie o promocji. Wszystko!
Wszystko! Cholera, to jest to! I nie musisz wymyślać niczego więcej.
Potem pomyślałem, że drżę, patrząc na wzloty i upadki. Poprawiłem się na cenę sprzedaży odpowiednią dla rynku i zapomniałem o tym! Przyjdzie powiadomienie – „Zamówienie zrealizowane”, idę kupić wino i się cieszyć.
A tutaj czytamy „testy kału” od ekspertów – ta moneta była przełomem, ta moneta była bla bla…
Pieprz się! Kumpel nie jest ekspertem, ale cholera, +600!!!
Ale on po prostu kupił i sprzedał, nawet nie wie o upadku, czy upadł, czy nie.
Tak się sprawy mają...