Wolfgang Münchau jest felietonistą DL News. Jest współzałożycielem i dyrektorem Eurointelligence, a także pisze felieton o sprawach europejskich dla New Statesman. Opinie są jego własne.

Cena złota osiągnęła rekordowy poziom 2500 dolarów za uncję. W ujęciu uwzględniającym inflację nie jesteśmy jeszcze blisko poziomu, na jakim złoto było przedmiotem obrotu w styczniu 1980 r. Ale zbliżamy się do tego.

Cena złota rośnie, ponieważ inwestorzy przygotowują się na spadające stopy procentowe w USA, słabszego dolara i krach na giełdach technologicznych. Dlaczego więc Bitcoin nie bierze udziału w tym rajdzie?

Cena bitcoina w dolarach jest oczywiście znacznie wyższa niż pod koniec 2022 roku. A jednak istnieje różnica między stałym wzrostem ceny złota od 2000 roku, a bardziej nagłymi skokami ceny bitcoina.

Różnica polega na tym, że złoto jest aktywem, po który zwracają się inwestorzy, jeśli obawiają się niestabilności finansowej. Bitcoin jest ostateczną inwestycją typu risk-on. Ma cechy aktywu technologicznego.

Nie jest to zabezpieczenie przed degradacją

Jak argumentowałem w poprzednim felietonie, Bitcoin nie jest zabezpieczeniem przed deprecjacją. Nie jest też zabezpieczeniem przed bańką technologiczną.

Kilku czołowych inwestorów, jak Warren Buffett i George Soros, niedawno ogłosiło wycofanie się z pewnych segmentów sektora high-tech.

Usłyszeliśmy ostrzeżenie od funduszu hedgingowego Elliott, że boom na sztuczną inteligencję to szum medialny, a cena Nvidii w szczególności, jak to nazwali, była w bańce. Generalnie zgadzam się z tym osądem.

Myślę, że powodem jest to, że rewolucja nie zatrzyma sekularnego spadku wzrostu produktywności na zachodzie. USA zdołały przeciwstawić się tej tendencji w kierunku niższego wzrostu produktywności, ale jeśli wykluczymy sektor technologiczny, USA nie różnią się aż tak bardzo od Kanady czy Europy.

Cud produktywności sektora technologicznego jest związany z rynkiem akcji, który zapewnił sektorowi strumień taniego kapitału. Gdy ten przepływ pieniędzy się skończy, spodziewałbym się, że luka produktywności między USA a Europą się zamknie.

Jeśli wzrost produktywności jest niski, dlaczego wzrost zysków firm miałby pozostać wysoki? Obecne wyceny zakładają, że tak jest. W dłuższej perspektywie można by się spodziewać, że oba wskaźniki będą takie same.

Istnieją różne sposoby patrzenia na produkt krajowy brutto. Jednym ze sposobów jest postrzeganie go jako sumy wszystkich zysków i wszystkich płac.

Przez większą część tego stulecia wzrost zysków przewyższał wzrost PKB, a tym samym wzrost płac, gdyż polityka i demografia sprzyjały zyskom przedsiębiorstw.

Teraz to się zmienia. Do ubiegłego stulecia wskaźnik cena/zysk dla S&P500 wahał się pomiędzy nieco poniżej 10 a 20. Był to okres stosunkowo wysokiego wzrostu produktywności.

Wskaźnik cena/zysk wynosi obecnie 26. W przypadku Nasdaq wynosi on 40. Jeśli długoterminowy wzrost produktywności spadnie, trudno mi sobie wyobrazić, jak te wyceny mogą się utrzymać.

Akcje technologiczne o wysokiej wartości

Bardzo wysokie wyceny akcji spółek technologicznych i kryptoaktywów opierają się na niezwykle optymistycznych założeniach dotyczących przyszłego wzrostu dochodów.

Kryptowaluty niosą ze sobą obietnicę innowacji finansowych, ale może minąć dziesięć lub dwa lata, zanim nabiorą one znaczenia makroekonomicznego.

AI bez wątpienia wpłynie na nasze życie. Ale zarówno jej obietnice, jak i straszne historie są mocno przesadzone.

Uważam, że ChatGPT jest przydatny w przypadku zadań technicznych, zwłaszcza programowania, ale jest zupełnie nieprzydatny w dziennikarstwie.

Pamiętacie, jak w 2017 r. wszyscy przewidywali, że do tej pory będziemy mieć autonomiczne samochody? Nadal wiele lat dzieli nas od tej utopii.

Jeśli będziemy mieli szczęście, za 10 lat uda nam się sprawić, że samochody będą jeździć same po autostradzie. Autostrady są o rząd wielkości łatwiejsze do zrozumienia niż miasta.

Boom na Bitcoina?

Co więc stanie się z Bitcoinem, jeśli rynek się załamie? Bitcoin jest oczywiście tak samo odporny na inflację jak złoto, jeśli nie bardziej.

Istnieją ryzyka podaży złota. Banki centralne mogą zalać rynki swoimi rezerwami złota. Albo możemy znaleźć nowe złoto. Nie znajdziemy już więcej Bitcoinów. Nie może być żadnego szoku podażowego.

Niestety, to nie rozstrzyga kwestii. Obecnie losy Bitcoina są powiązane z losem branży technologicznej. Wielu inwestorów traktuje kryptowaluty jako część swojego portfolio technologicznego.

Aktywa kryptograficzne, a zwłaszcza Bitcoin, na przestrzeni lat nabyły cechy klasycznych inwestycji za pośrednictwem giełd, stablecoinów i funduszy ETF typu spot.

Złoto znajduje się na dokładnie przeciwnym krańcu portfela — w bezpiecznej, nudnej kategorii.

Ludzie zazwyczaj nie inwestują w złoto, aby zarobić dużo pieniędzy. Miłośnicy złota zachowują się bardziej jak sekta. Zawsze zastanawiałem się, dlaczego tak wielu starszych męskich fanów złota nosi muszki. To dziwny tłum.

Kryptowaluty również mają swoich zwolenników, ale nie sposób odróżnić ich bardziej od świątyni złota.

Dotyczy to również sposobu, w jaki te dwie strony zareagują na pęknięcie bańki. W takim scenariuszu płynność odpłynie z systemu. Traderzy będą się spieszyli, aby sprostać wezwaniom do uzupełnienia depozytu zabezpieczającego.

Świat finansów nie jest już tak kruchy, jak w 2008 roku. Ale spodziewam się, że krach technologiczny na taką skalę byłby źródłem niestabilności finansowej.

Więc kiedy rynek się załamie, spodziewałbym się, że Bitcoin załamie się wraz z nim. Bitcoin i inne kryptoaktywa w końcu się odbudują, tak samo jak niektóre, ale nie wszystkie obecnie wysoko latające akcje technologiczne.

Powodem, dla którego jestem optymistą w dłuższej perspektywie, jest to, że kryptoaktywa mają jedną ważną cechę wspólną ze złotem: ich rzadkość sprawia, że ​​są bezpieczną inwestycją długoterminową.

To prawda, nawet jeśli większość inwestorów nie traktuje obecnie Bitcoina w ten sposób.

Kilka lat temu nie akceptowałem argumentu, że niedobór ma wartość wewnętrzną. Uważałem, że musi być powiązany z czymś innym, np. z celem przemysłowym, wartością estetyczną lub w przypadku złota, sprawdzonym konsensusem, że jest wartościowy sam w sobie.

Zmieniłem zdanie w tej kwestii. W świecie, w którym banki centralne bezmyślnie rozszerzyły swoje bilanse, a rządy zamieniły swoje waluty w geopolityczną broń, istnieje wartość w gwarantowanej rzadkości samej w sobie.

Ale to jest długoterminowa perspektywa. Jeśli bańka pęknie w ciągu najbliższego roku lub dwóch, Bitcoin, jak sądzę, pójdzie w dół razem z nią. A złoto nie.